Chcesz kupić nowy samochód w salonie i nie przepłacić? Nie popełnij tych 4 błędów!

Remigisz Szulc
29.05.2017

Kupno nowiutkiego samochodu to marzenie wielu kierowców, które obecnie jest coraz łatwiejsze do spełnienia. Salony kuszą atrakcyjnymi rabatami i przyjaznymi ofertami kredytowymi. Nadal jednak decydując się na zakup nowego auta trzeba się liczyć z bardzo dużym wydatkiem, a ponadto w interesie sprzedawcy jest to, aby ten wydatek był jak najwyższy. Dlatego wybierając się do salonu przygotuj się na grę, w której przedstawiciel dilera będzie stosować różne sztuczki. Jak nie przepłacić za nowy samochód? Wymieniamy 4 błędy, które często popełniają kupujący.

  1. Brak ustalonej górnej granicy wydatku – załóżmy, że masz do wydania 100.000 złotych, ale tak naprawdę szukasz auta do 70.000 złotych. Celujesz więc w klasę samochodów kompaktowych ze średnim poziomem wyposażenia. Jednak świadomość, że w ostateczności możesz wydać więcej, przeszkadza Ci w podjęciu rozsądnej decyzji. Sprzedawca może łatwo wyczuć, że się wahasz i sprytnie nakłaniać Cię na zakup droższego samochodu – albo z lepszym wyposażeniem, albo z wyższej klasy. Uważaj na takie sztuczki.
  2. Biorę co jest – lokalne salony samochodowe zawsze mają pulę pojazdów dostępnych od ręki, które po prostu się im nie sprzedały. Często są to bardzo ciekawe auta z dobrym wyposażeniem. Ponieważ salon traci na każdym dniu, który samochód spędził stojąc na placu, jest skłonny zaoferować atrakcyjny rabat. Poza tym sprzedawcy otrzymują przykaz namawiania klientów na zakup właśnie tych aut. Efekt jest taki, że choć chcesz samochód z silnikiem benzynowym, ostatecznie wyjedziesz autem z silnikiem wysokoprężnym, bo takie akurat było dostępne. Pamiętaj, że zakup nowego auta to decyzja na co najmniej kilka lat – zadbaj, aby był to samochód, który jak najlepiej odpowiada Twoim preferencjom.
  3. Godzenie się na dopłacanie za pakiety wyposażenia – w skład takiego pakietu mogą wchodzić elementy, które są Ci kompletnie niepotrzebne: chromowane listwy, większe felgi, bagażnik dachowy czy dywaniki welurowe. Owszem, są to ładne rzeczy, poprawiające wygląd samochodu, ale niestety bardzo drogie – przynajmniej w salonie. Sprzedawca będzie uparcie przekonywać Cię, że dopłata np. 5000 złotych przy wartości auta 70.000 złotych jest niemal niezauważalna, ale to zwykły trik – w końcu nie kto inny, tylko Ty za to zapłacisz.
  4. Branie dodatków zamiast rabatu – salony samochodowe samodzielnie ustalają swoją politykę sprzedaży i mogą zaoferować naprawdę wysokie rabaty na dany model auta. Często jednak tego nie robią, bo w zamian kuszą klienta czymś innym. Mogą to być opony zimowe czy dywaniki. W takiej sytuacji musisz ocenić, czy te „gratisy” są dla Ciebie na tyle atrakcyjne, że zrezygnujesz dla nich z walki o rabat pieniężny. Jeśli nie chcesz tych dodatków, uparcie żądaj obniżenia ceny auta – pamiętaj, że salony zawsze mają ustaloną sporą marżę.

Salon samochodowy to wciąż jedno z nielicznych miejsc, w których to klient ma przewagę i naprawdę może twardo negocjować zakup auta (nie jest to towar sprzedający się na pniu). Jeśli lokalny diler nie jest zainteresowany zaoferowaniem Ci lepszych warunków, skontaktuj się z salonami w innych miastach – to często bardzo się opłaca.

Zgłoś swój pomysł na artykuł

Więcej w tym dziale Zobacz wszystkie