Zakładam, słusznie całkiem, że prezes firmy wie co się dzieje w jego firmie i jak są obsługiwani klienci.
Jeśli nie wie – to czas na zamianę prezesa.
Przechodząc do meritum mojej opinii:
Nie było łatwo, ale w końcu udało się zgłosić reklamację telefonicznie (obsługa mailowa prawdopodobnie przekracza możliwości firmy, z tego powodu brak maila na stronie). Reklamacja dotyczyła grupy uszkodzonych pikseli na 49 calowym monitorze. Reklamacja zastała uznana, ale…
Jednak okazało się że potrafią obsługiwać maila, bo odpisali drogą mailową (podczas rozmowy telefonicznej nie potrafili ustalić czy uszkodzenie to obejmuje gwarancja (sic!) ). W mailu napisali, że przyślą monitor oraz, że mamy spakować i przygotować swój do odbioru.
Coś mnie tknęło i postanowiłem dopytać czy otrzymam nowy monitor czy używany naprawiony.
Odpisałem na maila i otrzymałem zwrotkę z automatu:
„Odpowiedziałeś na sprawę, która została już zamknięta. Dlatego prosimy o podniesienie nowej sprawy za pomocą naszej platformy społecznościowej w celu omówienia sprawy i odpowiedniego rozpatrzenia twoich pytań. Pamiętaj, że twoje zapytanie nie zostanie przetworzone. Doceniamy twoje zrozumienie w tej sprawie.”
Pomimo, że w treści przesłanego od producenta maila widniało:
"W razie jakichkolwiek pytań lub dodatkowych informacji, uprzejmie prosimy o kontakt poprzez "odpowiedź" na ten e-mail, co pozwoli nam zachować ciągłość korespondencji.”
A więc znowu trzeba dzwonić, bo Philips nie potrafi wprowadzić odpowiednich procedur.
Dzwonię więc.
Dowiaduje się, że wyślą informację przez mail (tak niezła paranoja).
Przychodzi mail w którym informują mnie, że monitor zostanie wymieniony na używany naprawiony.
Odpowiadając na pytanie tytułowe: Czy prezes Philips uważa klientów swojej firmy za brudasów czy idiotów?
Ja widać po powyższej historii – tak. Pan Prezes uważa klientów swojej firmy zarówna za brudasów jak i idiotów. Gdybym nie doprecyzował warunków wymiany monitora, dostałbym bez uprzedzenia rzecz używaną po kimś (zakłada Pan Prezes, że jestem brudasem – ciekawe czy sam używa rzeczy po kimś; dbanie o kwestie higieny przerasta go może… ). Brak dokładnej informacji w wiadomości – to założenie, że jestem idiotą i dam sobie wcisnąć rzecz używaną (pomijając nawet kwestie techniczne, sposób użytkowania przez poprzedniego właściciela).
Pozostaje mi tylko wyrazić opinię i odradzić stanowczo zakup produktów marki Philips ze względu na kluczową sprawę: niskiej jakości obsługę gwarancyjną. Dużo kupuje i mam doświadczenie z innymi firmami i ich procesami reklamacyjnymi np.: ostatnio LG wymieniło mi monitor na nowy ( był 1 dzień do końca gwarancji).
Ps.
Opina i doradztwo zaniechania zakupów produktów marki Philips odnosi się do wszystkich produktów Philips – a nie tylko monitora. Wyobrażacie sobie dostać używane sprzęty po kimś - odkurzacz albo sokowirówkę, itd.?