Krótko przed świętami Bożego Narodzenia zafundowaliśmy sobie rodzinną sesję świąteczną, z której efektów byliśmy (jesteśmy) bardzo zadowoleni. Otrzymaliśmy wydrukowane zdjęcia w formacie 13x18 cm. Nie mieliśmy takich ramek w domu, a bardzo nam zależało, żeby postawić zdjęcia w salonie przed Wigilią. Mąż pojechał poszukać odpowiednich ramek i znalazł je dopiero w jednym ze sklepów sieci Pepco.
Pojedyncza ramka kosztowała niecałe 15 złotych. Wygląd OK, bo zależało nam na srebrnym wariancie kolorystycznym. Usunęliśmy tylko kiczowate serduszko, dodane dla ozdoby, ale nam kompletnie niepasujące do wystroju.
Za umieszczenie zdjęć w ramkach zabrał się mąż, który z natury jest dość cierpliwy, ale tym razem o mało nie wybuchł. Nie dość, że wymiary się nie zgadzały (jakby nie próbować, to i tak zdjęcie wypadało z przygotowanego miejsca), to jeszcze plecki ramki nie dolegały do powierzchni zdjęcia, przez co po kilkunastu sekundach przekrzywiało się. Można sobie łatwo wyobrazić poziom irytacji, gdy tak prosta czynność zajmuje pół godziny (a na głowie jeszcze masa innych obowiązków związanych z przygotowaniami do świąt).
Ostatecznie mąż przerobił ramki, zastosował jakieś własne patenty i zdjęcia się trzymają, ale przy najbliższej okazji na pewno będziemy chcieli zainwestować w coś solidniejszego i przede wszystkim mającego poprawne wymiary.
Nie reklamowaliśmy ramek. Jak chciałam je oddać po świętach, ale mąż się uparł na przeróbki i teraz oczywiście sklep nie przyjąłby ramek. Lubimy Pepco, ale w tym przypadku niestety przekonaliśmy się, że niska cena produktów musi z czegoś wynikać.