Przedstawione w tytule krzesło kupiłem w markecie Makro jakieś dwa lata temu za cenę – o ile dobrze pamiętam – 249 złotych. Nie dysponowałem większym budżetem, dlatego postawiłem na opcję budżetową i to się po czasie zemściło.
Krzesło na pozór robi dobre wrażenie – jest całkiem solidnie wykonane, ma standardowe, jak na ten przedział cenowy, materiały, minimalistyczna estetyka mi odpowiada. Problemy zaczęły się jednak w następnych miesiącach.
Prosper przede wszystkim się rozsypuje – i to dosłownie. Nie zliczę już, ile razy w ciągu dnia musiałem a to dokręcać śrubki od podłokietników, a to oparcie, a to regulować wysokość siedziska. Tutaj po prostu wszystko żyje własnym życiem. Nadmienię, że użytkuję krzesło normalnie, nie bujam się na nim i nie jeżdżę po pokoju. Mam 185 centymetrów wzrostu i ważę 94 kilogramy, więc raczej standard.
Jedno, za co mogę pochwalić krzesło, to kółka – nigdy nie było z nimi problemu. Reszta to porażka. Siedzisko po dwóch latach użytkowania jest już tak spłaszczone, że czuję plastiki „pod tyłkiem”. Nie ma mowy o pożądanym wyregulowaniu oparcia, bo po kilkunastu minutach i tak wszystko się rozjeżdża.
Reklamacja: krzesło nie było reklamowane, przemęczyłem się i teraz kupiłem znacznie droższy model z Ikea. Od 3 miesięcy jest wszystko w porządku, zobaczymy dalej.