Wielu kierowców choć raz doświadczyło bardzo nieprzyjemnej sytuacji, w której np. po mroźnej nocy samochód nie chce się uruchomić. To wina rozładowanego akumulatora. Wymiana baterii lub jej porządne naładowanie powinno załatwić sprawę, ale co zrobić wcześniej, gdy spieszymy się do pracy, a nie mamy skąd pożyczyć prądu? Właśnie wtedy przydaje się awaryjny starter do samochodu, czyli booster. Sprawdź, dlaczego warto go kupić.
Jeśli akumulator w Twoim samochodzie powoli dogorywa, natomiast daje tego oznaki jedynie po mroźnej nocy, to przejściowym rozwiązaniem może być zakup boostera. Ten niepozorny przedmiot, przypominający powerbank, zapewni wystarczający prąd rozruchowy do uruchomienia silnika nawet wtedy, gdy bateria nie ma wystarczającego napięcia. Dzięki temu skończą się poranne nerwy, czy aby na pewno uda Ci się na czas dojechać do pracy.
Booster jest tym, czym można łatwo zaimponować sąsiadowi czy koledze w pracy, którego auto odmówiło posłuszeństwa i nie chce zapalić. Dzięki temu urządzeniu od ręki rozwiążesz problem pechowego kierowcy i zyskasz jego dozgonną wdzięczność – co w przypadku sąsiada jest bezcenną korzyścią.
Booster to niemal obowiązkowy element wyposażenia samochodu zimą, ale nie zapominajmy, że prądu w aucie może zabraknąć również wtedy, gdy jest ciepło. Przykład? Wybieramy się na kemping pod namiot i przez kilka godzin korzystamy z radia samochodowego. To wystarczy, aby całkowicie rozładować baterię – i problem gotowy.
Ceny starterów do samochodu zaczynają się od około 300 złotych. Za tyle da się kupić sensowny booster, który wystarczy do odpalenia auta ze standardowym silnikiem benzynowym czy diesla. Oczywiście jeśli jeździsz samochodem dostawczym czy tym bardziej ciężarowym, to potrzebujesz startera z większym prądem rozruchowym, odpowiednio droższego.
Tak czy inaczej booster jest czymś, w co na pewno warto zainwestować i mieć zawsze przy sobie, najlepiej w schowku samochodowym.